Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Gdy dusza TĘSKNI za drugim człowiekiem

21.09.2005

W Centrum Informacyjnym dla Osób Niepełnosprawnych spotykam się z ludźmi w różnym wieku i z różnymi schorzeniami- mówi Kamila Jarmołowska, psycholog społeczny. - Ale jedno jest u nich wspólne - cierpienie wywołane uczuciem osamotnienia.

(...) Powiedz mi mamo, mów do mnie tato,
Że nie żałujecie, że mnie macie taką (...)
Powiedz mi bracie, mów do mnie siostro.
To, że miłość do mnie jest rzeczą tak prostą (...).

Fragment wiersza: Chcę wiedzieć 

Troska o potomstwo to jeden z najbardziej naturalnych ludzkich - i nie tylko - odruchów. Jeśli jednak rodzice są nadopiekuńczy, wyręczają dzieci we wszystkich czynnościach, podejmują za nie decyzje, nie pozwalają na popełnianie błędów, zapominając, że złe doświadczenia hartują osobowość - wyrządzają krzywdę. Dziecko chore, niepełnosprawne, stanowi łatwy obiekt do drwin. Rodzice, chcąc uchronić je przed skrajnymi reakcjami otoczenia i cierpieniem - trzymają jak najdłużej przy sobie. Zapewniają domowe nauczanie, czasem towarzystwo rówieśników, wypełniają wolny czas. Dziecko nie potrafi samodzielnie nawiązać znajomości ani przeobrazić jej w przyjaźń. Dorastając, czuje się coraz bardziej odseparowane od otoczenia.

 - A potem przychodzi kryzys - ostrzega psycholog Kamila Jarmołowska. - Albo rodzice starzeją się, umierają, a "dziecko" zostaje samo, pozbawione wskazówek, jak żyć. Albo starzeją się i mówią: "Teraz chcemy odpocząć. Żyj sam!". A niby jak ma to zrobić, skoro nikt go tego nie nauczył. "Dziecko" ma pretensje do rodziców, że stało się emocjonalną kaleką, bo nie doświadczyło radości i problemów, których doznali inni. Zaczyna domagać się od rodziców, aby poszukali dla niego nowych znajomości, przyjaźni, nawet miłości. Jeśli tego nie robią - doznaje szoku, bo traci jedyne oparcie i zasklepia się w swojej samotności. Bywa też, że po omacku samodzielnie zaczyna szukać ludzi. Doznaje przy tym tak wielu ciosów, że wycofuje się do własnego świata, wierząc, że tylko on zapewni mu bezpieczeństwo. Jedna i druga sytuacja to swoiste zaklęte kręgi, ale można się z nich wyrwać. Potrzebny jest tylko drugi człowiek - często psycholog, psychoterapeuta, który naprowadzi na "odpowiednią drogę".

(...) Ja tęsknię za Bożą istotą,
Stworzoną ze Stwórcy obliczem
Co kocha i żyje wciąż po to
By bliźnich i gwiazdy zachwycić (...).

Fragment wiersza: Pytanie o miłość

- Najwięcej trudności w otwarciu się na innych mają ci, którzy dźwigają smutny bagaż wspomnień - wyszydzania, prześladowań czy nawet ataków fizycznych - tłumaczy Kamila Jarmołowska. - Bez względu na to, czy stali się niepełnosprawni we wczesnym dzieciństwie czy po okresie aktywnego, dorosłego życia, jeśli doświadczyli odrzucenia, ciężko im jest zrozumieć, że większość ludzi pragnie pomagać innym, zbliżyć się do nich. 

Niesłuszne jest więc założenie, że nie warto wychodzić do ludzi, bo "inni mnie nie chcą". Tym "innym" często jest obojętne, czy ich kolega jeździ na wózku, a podwładny w firmie jest głuchoniemy. Dostrzegają wartości ludzkie, a nie ułomności ciała. "Inni" często rezygnują z kontaktów z osobami niepełnosprawnymi, bo nie wiedzą, jak się wobec nich zachować. Zanim więc wejdziemy w określoną grupę, zastanówmy się, jak chcemy być traktowani i wprost komunikujmy swoje oczekiwania: "To prawda - jeżdżę na wózku. Ale jestem samodzielny. Jeśli będę chciał waszej pomocy, to o nią poproszę". Albo: "Nie widzę. Potrzebuję waszego wsparcia w takim a takim zakresie".

Ptak ma piękne skrzydła,
wąż pełza na brzuchu,
słoń chodzi na czterech,
tylko ja w bezruchu.
Ryba w wodzie pływa,
w niebo mknie jaskółka,
wszelki ruch jest cudem
tylko ja na kółkach...
Coś z tym zrobić muszę
bo mam dosyć łóżka (...).

Fragment wiersza: Coś z tym zrobić muszę

Osoby niepełnosprawne mocno przeżywają wszystkie życiowe niepowodzenia, składając je na karb swojej choroby. "Skoro raz zostałem odtrącony przez kobietę, nie znalazłem pracy, nie załatwiłem pożyczki w banku - to będzie tak zawsze, bo jestem niepełnosprawny" - mówią i odrzucają plany życiowych zmian, z góry skazując je na niepowodzenie. Często taką opinię mają po prostu wpojoną - świadomie lub nie - przez rodziców i opiekunów. Często takie zdanie mają ci, którzy po okresie aktywności nagle stają się chorzy, niepełnosprawni. 

- Trudno jest im zrozumieć, że zwycięstwa i porażki nie zależą od rodzaju wózka, na którym jeżdżą, ale od charakteru, temperamentu i zwykłego "fartu" - mówi Kamila Jarmołowska.  Na pewno nie można z dnia na dzień pozbyć się kompleksu niepełnosprawności i stać superkontaktowym i superaktywnym. Do otwartości dochodzi się małymi kroczkami. A pierwszy z nich to akceptacja siebie: "Jestem człowiekiem. Cóż z tego, że nie tak sprawnym jak inni...?".

Zaczynam doceniać swe życie
Choć tyle w nim bólu i cieni.
Chcę przeżyć go w pełnym zachwycie
I szarość na tęczę zamienić (...).

Fragment wiersza: Zaczynam doceniać

Wspólne przeżycia, wiedza na temat choroby przyciągają nawet skrajne osobowości. Ale równie magnetyczną moc mają wspólne zainteresowania.
- Jeśli więc chcemy wyjść do ludzi, nie szukajmy ich tylko wśród niepełnosprawnych i to z tym samym schorzeniem - radzi psycholog. - Róbmy to, co sprawia radość i pozwala rozwijać zainteresowania. Szukajmy klubów, organizacji, witryn internetowych, gdzie spotkamy podobnych nam pasjonatów.

Naturalne jest, że każdy człowiek, wchodząc w pewne środowisko, chce pokazać się z jak najlepszej strony. Nakładamy wtedy maski, bo wydaje się, że nikt nie zaakceptuje naszej prawdziwej twarzy. Można to zauważyć zwłaszcza u osób samotnych. Ponieważ potrzebują szybciej i silniej zidentyfikować się z grupą, przyjmują wiele postaw, które są bliższe lub dalsze ich prawdziwej naturze. Na przykład - "żartowniś", który bagatelizuje swoją chorobę albo sam ją ośmiesza, aby przypodobać się innym; "szara myszka" - potulnie siedzi w kącie, czekając, aż ktoś ją znajdzie i uzna za godną zainteresowania; "ugodowiec" - boi się odrzucenia, więc nie wyraża własnych opinii, jeśli nie są zgodne ze zdaniem ogółu; "męczennik" - zgodzi się na największe poświęcenie dla grupy, byleby uznano go "za swojego"; "ofiara złego losu" - powołując się na swoją chorobę, kalectwo, wzbudza litość i domaga się odrębnego traktowania. 

Udawanie kogoś innego na dłuższą metę się nie opłaca. Pozy zostaną rozszyfrowane i zostaniemy uznani za niegodnych zaufania, szacunku i sympatii. Dlatego warto w każdej sytuacji zachowywać się naturalnie. Trzeba po prostu być sobą.

Cytaty pochodzą z wierszy 15-letniej Bogumiły Wiktorii Siedleckiej, cierpiącej na wrodzoną łamliwość kości 

ZANIM ZACZNIESZ SZUKAĆ...
...akceptacji, przyjaźni, miłości
- zrozum:

  1. Sympatia drugiego człowieka nie zależy od tego, czy jesteś chory czy niepełnosprawny, ale od tego, jaki jesteś pomimo choroby i ograniczeń. 
  2. Nigdy nie będzie tak, że polubią cię wszyscy. 
  3. W każdej grupie mogą znaleźć się tacy, którzy będą się z ciebie śmiać. Nie zwracaj na nich uwagi, nie bierz sobie do serca tego, co mówią - może oni też nakładają maski.
  4. Uczucia drugiego człowieka rzadko zdobywa się w jeden dzień. Czasem trwa to wiele lat. 
  5. Lepiej mieć jednego prawdziwego przyjaciela niż tysiące znajomych i z nikim tak naprawdę nie być blisko. 

Z PSYCHOLOGIEM  Centrum Informacyjnego dla Osób Niepełnosprawnych można umówić się na spotkanie telefonicznie: 0*22 831 85 82, 831 01 39; wysłać e-mail: psycholog@niepelnosprawni.pl lub list pocztowy na adres: Centrum Informacyjne dla Osób Niepełnosprawnych, ul. Dzielna 1, 00-162 Warszawa.

Tekst: Magdalena Gajda

Integracja 5/2005, str. 68-69

Dodaj komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin

Komentarze

brak komentarzy

Prawy panel

Wspierają nas