Muzyka jest częścią mnie - historia Raya Charlesa
Frank Sinatra mówił o nim "geniusz". Aretha Franklin napisała po jego śmierci: "odeszła od nas wspaniała dusza, człowiek pełen humoru oraz gigant muzyki". 10 czerwca 2005 r. mija rok od śmierci Raya Charlesa.
Za moment przełomowy w jego życiu i karierze muzycznej uważa się nagranie "I Got a Woman" z 1954 r., które podbiło listy przebojów. Utwór był nietypowym i nowatorskim, jak na owe czasy, połączeniem muzyki bluesowej i gospel. Jednak Ray niewiele robił sobie z granic i podziałów w muzyce - jak sam mówił "muzyka jest częścią mnie". I pewnie dlatego Ray Charles stał się jedną z najważniejszych postaci w historii muzyki i twórcą muzyki soul. Na marginesie można także dodać, że był osobą niepełnosprawną.
Ray Charles Robinson urodził się 23 września 1930 r. w Albany w stanie Georgia. Tuż po jego narodzinach rodzina przeniosła się do miejscowości Greenville na Florydzie. Trwała Wielka Depresja, a Robinsonowie byli biedną rodziną, na samym dole drabiny społecznej. Pierwszą wielką tragedią w życiu Raya była śmierć młodszego brata. Kiedy Ray miał 5 lat jego brat podczas zabawy wpadł do balii z wodą i utonął. Niedługo potem Ray zachorował na jaskrę i zaczął tracić wzrok - kiedy miał 7 lat, był już całkowicie niewidomy. Lata stopniowego tracenia wzroku były dla chłopca, który uwielbiał wpatrywać się w słońce, okresem szczególnie trudnym. Jednak dzięki determinacji matki chłopiec osiągnął dużą samodzielność.
Ray zaczął grać na pianinie, kiedy miał trzy lata. Jego pierwszym
nauczycielem był sklepikarz, który w swoim sklepie grał na pianinie. Kiedy tylko Ray miał okazję
siadał koło niego i próbował swoich sił, a pan Wylie Pitman zachęcał i pokazywał, jak należy grać.
Kiedy Ray miał siedem lat wyjechał do szkoły St. Augustine's dla niewidomych i niesłyszących.
Tam uczył się gry na pianinie i klarnecie oraz czytania i pisania muzyki w brajlu. Wychowywany
wśród rytmów Południa - bluesa, jazzu, kościelnej muzyki gospel oraz country, w szkole poznał
muzykę klasyczną.
Jak sam o sobie mówił, był zupełnie zwykłym uczniem. Wpadał w tarapaty jedynie wtedy, gdy zamiast
ćwiczyć zadaną lekcję, zaczynał grać jazz, który jeszcze wtedy nie był uznawanym gatunkiem muzyki.
Ale to był właśnie rodzaj muzyki, którą Ray chciał grać. Muzyka klasyczna była jedynie drogą do
celu - dzięki niej nauczył się komponować i aranżować muzykę. Jednak marzeniem Raya było grać jazz
i bluesa, muzykę, która towarzyszyła mu od urodzenia.
Kolejnym punktem zwrotnym w życiu młodego Raya była śmierć matki. 15-letni chłopak został zupełnie sam. Był to jednocześnie początek jego dorosłego życia i kariery profesjonalnego muzyka. Ray grywał z niewielkimi zespołami w różnych miastach na Florydzie. Był to też okres fascynacji Nat King Colem - Ray godzinami ćwiczył, wzorując się na sławnym muzyku, aż w końcu stał się jego doskonałym naśladowcą. To jednak nie przybliżyło go do osiągnięcia sukcesu - zamiast budować własną tożsamość muzyczną, Ray niknął w tłumie.
Po pewnym czasie Ray miał już dosyć grania w małych klubach, w zespołach, którego nie były jego i które nie grały jego muzyki. Postanowił zmienić swój styl grania i komponowania oraz zmienić krajobraz. Nie miał jednak odwagi, aby wyjechać do wielkiej metropolii, takiej jak Nowy Jork czy Chicago. Poprosił więc przyjaciela, aby powiedział mu jakie miasto - rozsądnych rozmiarów - położone jest najdalej od Florydy. Okazało się, że było to Seattle.
Podróż do Seattle zajęła 5 dni. Zaraz po przyjeździe Raya do miasta, w
Elk's Club odbywał się konkurs talentów. Chociaż Ray był za młody, żeby wziąć w nim udział, to
uprosił ochroniarza, by go wpuścił do klubu - ostatecznie właściciele Elk's Club zatrudnili
Raya i zaproponowali mu, aby założył własne trio. Był to początek lepszych czasów dla Raya.
Niedługo potem występ jego tria zauważył Jack Lauderadale z wytwórni Swingtime Records i
zaproponował im wydanie płyty. Nagrania odbywały się najpierw w Seattle, potem przeniosły się do
Los Angeles. Był rok 1950. Ray skrócił swoje nazwisko do Ray Charles, aby nie kojarzyć się ze
sławnym bokserem "Suger" Rayem Robinsonem, który wtedy odnosił wielkie sukcesy.
Nagrania Raya zaczęły się robić popularne w środowisku afroamerykańskim. Jednak cały czas muzyka
nagrana dla Swingtime Records przypominała muzykę graną przez Nat King Cole'a. Także po
przejściu do wytwórni Atlantic Ray nie mógł się na początku zdobyć na zaprezentowanie swoje
własnego, niepowtarzalnego stylu.
Przełomem okazało się nagranie w 1954 r. piosenki "I got a woman", która okazała się ogromnym sukcesem. Utwór oparty na starej kościelnej pieśni gospel, był nowatorskim połączeniem stylów, na jakie nikt wcześniej się nie zdobył oraz zapowiedzią rewolucji, której dokonał Ray Charles w muzyce popularnej. Już na początku lat sześćdziesiątych miał ugruntowaną pozycję wspaniałego muzyka i wielkiej gwiazdy.
Kariera i sukces odcisnęły piętno na jego życiu prywatnym i rodzinnym.
W latach sześćdziesiątych dwa procesy o ustalenie ojcostwa ujawniły, że Ray ma kilkoro dzieci ze
związków pozamałżeńskich. W 1964 r. został aresztowany za posiadanie kokainy - okazało się, że był
uzależniony od narkotyków od końca lat czterdziestych. Dzięki temu, że poddał się kuracji
odwykowej, wyrok skazujący został zawieszony. Jednak jego działalność została przerwana na dwa
lata.
Ray Charles wspierał finansowo działania Martina Luthera Kinga, który występował przeciwko
dyskryminacji rasowej czarnoskórych mieszkańców Stanów Zjednoczonych.
Ray Charles zdobył 12 nagród Grammy, w tym trzy lata z rzędu za najlepsze nagranie R&B. W 1979 r. jego wersja utworu "Georgia on my mind" stała się hymnem stanu Georgia. Pozostawił po sobie 70 płyt i mnóstwo nagrań koncertowych. Jego najbardziej znane piosenki to "Georgia on my mind", "Hit the road Jack", "Busted", "I've got a woman", "It should've been me" czy "Unchain My Heart". Ray Charles ma także swoją gwiazdę w hollywoodzkiej Alei Sław. Warto również dodać, że był mistrzem świata w grze w szachy dla niewidomych.
Choć w późniejszych latach swej kariery utwory Raya Charlsa nie podbijały list przebojów, to jednak do końca swego życia pozostał czynnym i cenionym artystą, z którym chętnie współpracowali przedstawiciele kolejnych pokoleń muzyków. Zmarł 10 czerwca 2004 r. w Beverly Hills.
Więcej informacji o artyście można znaleźć na stronie internetowej: www.raycharles.com
Autor: Dorota Landsberger
Dodaj odpowiedź na komentarz
Polecamy
Co nowego
- Spotkanie z redakcją i pisarką o 17.00 w Międzypokoleniowej
- X Ogólnopolskie Zawody Pływackie
- „Sprawdź, czy jesteś HER2-low” w Gdańsku – bezpłatne konsultacje z onkologiem dla pacjentek z rakiem piersi
- Wrocław: bezpłatne szkolenia w ramach projektu „Artysta bez granic”
- Polki z awansem do ćwierćfinału MŚ! Bezapelacyjne zwycięstwo z Brazylią
Komentarz