Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Słowo na „w”, czyli wybór. Głos manifestantów z niepełnosprawnością

03.11.2020
Autor: tekst i zdjęcia: Ilona Berezowska
Widok z tyłu na mężczyznę na wózku z przyczepioną tekturą z narysowanym symbolem wózka oraz czerwoną błyskawicą

Dziewiątego dnia protestów przeciwko wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji na ulice Warszawy wyszło ok. 100 tys. ludzi. Wśród nich nie zabrakło osób z niepełnosprawnością.

Protestujący nie stanowili jednolitej grupy, nie łączyły ich wspólne hasła ani nawet poglądy. Nie wszyscy zgadzali się z używanymi wulgaryzmami, różnie widzieli kwestię dopuszczalności aborcji, nie wszystkie skandowane hasła spotykały się z takim samym zrozumieniem. Jednak wśród maszerujących wszyscy zgodnie powtarzali jedno słowo. Zaczynało się na W i nie wymagało zastępowania gwiazdkami. To: „wybór”, odmieniany przez wszystkie przypadki i pozostawienie najtrudniejszych decyzji kobietom, okazały się ważniejsze od zagrożenia koronawirusem i trudów wielokilometrowego marszu z kilku punktów Warszawy, przez centrum, pod dom Jarosława Kaczyńskiego.

Błażej: dla koleżanek, siostry i innych kobiet

Oburzenie wyrokiem w piątkowy wieczór wyrażali młodzi i starsi. Transparenty niosły kobiety i mężczyźni. W tłumie nie mogło zabraknąć również osób z niepełnosprawnością. Z placu Zawiszy wyruszył m.in. Błażej. Młody człowiek, kilka lat temu, w drodze na trening piłkarski, wpadł pod pociąg i stracił obydwie nogi. Długą trasę protestu pokonywał na wózku.

- Jestem tutaj dla swoich koleżanek, siostry i innych kobiet – powiedział nam Błażej. – Chciałbym, żeby ich prawa były przestrzegane i żeby nikt nie pozbawiał ich prawa do wyboru. Kobiety powinny móc decydować o swoim ciele. Okres ciąży nie może być czasem planowania, jak zorganizować pierwsze i zarazem ostatnie dni życia dziecka tak, by umarło bez bólu. To przecież niewyobrażalnie trudne.

Barbara: jak żaby w laboratorium

Barbara na wózku przebrnęła przez trudny, piaszczysty fragment drogi. Na kolanach trzymała numer telefonu do organizacji, służącej wsparciem kobietom szukającym możliwości wykonania legalnej aborcji.

- Jeżdżę na wózku z powodu urazu rdzenia kręgowego – mówiła. – Poza tym nic mnie nie wyróżnia. Jestem tu z tego samego powodu, co wszyscy. Może trzeba było zareagować szybciej? Wcześniej protestowali ludzie oburzeni sytuacją w sądach, później środowiska LGBT. Pomyślałam, że może już dość. Długi czas byliśmy podgrzewani powoli, jak te żaby w laboratorium. W końcu zrobiło się za gorąco i się obudziliśmy.

Widok z tyłu osoby na wózku w tłumie protestujących

Darek: cofnąć się w czasie

Przy rondzie Dmowskiego spotykamy kolejne osoby z niepełnosprawnością. Darek, który po złamaniu obydwu nóg tymczasowo porusza się na wózku, o pomoc w przybyciu na miejsce protestu musiał prosić przyjaciół. Dopiero uczy się miasta z punktu widzenia osoby z niepełnosprawnością.

- Najważniejsze jednak, że dzięki przyjaciołom udało mi się tu znaleźć – podkreślał. – Nie mogę maszerować, skakać i stać ze wszystkimi, ale jestem tu, by się solidaryzować z naszymi siostrami, przyjaciółkami, bratowymi. Wszystkimi tymi kobietami, którym państwo stworzyło taką sytuację.

Darek trzyma się lekko na uboczu, ale jego emocje rosną z każdą minutą protestu.

- Nie wierzę, że to się dzieje w naszym państwie i w takim momencie – zaznaczył. – Nie wierzę, że możemy się cofnąć w czasie i przyjąć rozwiązania, które zmuszą nas do patrzenia na cierpienie bliskich nam kobiet. To jest straszne.

Nie wszyscy z entuzjazmem

Tłum maszerował dalej z centrum miasta na Żoliborz. Protestującym otuchy dodawały osoby na balkonach i wychodzące z domów, by przez chwilę pomaszerować wspólnie. Nie wszystkie głosy były jednak pozytywne. Na placu Wilsona spotykamy starszego pana, któremu nie podoba się taki sposób wyrażania sprzeciwu.

- Wolałbym, żeby tramwaje jeździły normalnie. Jestem schorowany, mam swoje ograniczenia i nie dam rady przejść czterech przystanków na nogach. Te protesty blokują normalne życie – powiedział nam przechodzień.

Tego dnia jeszcze przez kilka godzin nie mógł dotrzeć do domu. Na drodze stał m.in. szczelny kordon policji, ochraniający dom Jarosława Kaczyńskiego. Tym razem nikt nie próbował przerywać tej linii obrony. Policjanci stali się tłem licznych „selfie”. Zebrali również brawa za interwencje w Centrum, gdzie zatrzymali 37 osób, zakłócających pokojowy charakter demonstracji. W tej grupie nie było osób z niepełnosprawnością.

Dodaj komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin

Komentarze

  • Kochana redakcjo
    osoba z niepełnosprawnością
    04.11.2020, 10:54
    Zmiany w przepisach aborcyjnych wywołały pewną energię społeczną. Nie kwestionuję obaw matek, które mają urodzić dziecko z poważnymi wadami bez rokowań na dalsze życie, należy jednak postawić istotne pytanie: czy rzeczywiście inicjatorzy protestów pochylają się z troską nad kobietami w bardzo trudnej sytuacji i czy osoby z niepełnosprawnościami nie zostały po raz kolejny wciągnięte w walkę polityczną. Dzisiaj protestujący domagają się aborcji na życzenie, która jest sprzeczna z prawem Bożym. Pytanie co będzie za kilka lat, gdy systemy ubezpieczeń społecznych będą przeciążone wypłacaniem rent, emerytur oraz innych zasiłków dla osób z niepełnosprawnościami. Czy przypadkiem za dopuszczeniem możliwości aborcji na życzenie nie pójdą dalej idące działania na rzecz przyzwolenia uśmiercania osób starszych i z niepełnosprawnościami? Zdaję sobie sprawę, że nastroje społeczne zostały mocno rozbudzone, ale warto spojrzeć na całość z odrobiną refleksji. Na koniec pytanie. Wiem, że wiele osób z niepełnosprawnością deklaruje przyalezność do kościoła i wiarę. Czy nie przeszkadza wam ten dysonans: rano do kościoła, a wieczorem na protest za aborcją? Pozostawiam tak postawione pytanie waszym sumieniom.
    odpowiedz na komentarz
Prawy panel

Wspierają nas