Trudna sytuacja pacjentów psychiatrii dziecięcej. Powstaje specjalne miejsce dla zakażonych koronawirusem
Dzieci z problemami zdrowia psychicznego muszą opuścić szpitalny oddział. Rodzice są zrozpaczeni. Decyzja ta jest spowodowana potrzebą stworzenia specjalnego oddziału dla pacjentów z problemami zdrowia psychicznego, u których wykryto koronawirusa.
7 listopada dzieci z Oddziału Klinicznego Psychiatrii Wieku Rozwojowego Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego (UCK WUM) mają zostać wypisane, by zwolnić łóżka na potrzeby pacjentów z COVID-19. Oznacza to, że 20 dzieci z poważnymi problemami zdrowia psychicznego trafi do domów albo na inne oddziały psychiatrii dzieci i młodzieży. Rodzice są zrozpaczeni i przerażeni.
Rodzice: my nic nie wiemy
- Mój syn jest w stanie zagrożenia życia – mówi nam matka jednego z pacjentów, która chce zachować anonimowość – i tak jak wszyscy rodzice pacjentów została na początku zeszłego tygodnia poinformowana, że być może oddział będzie przekształcany w odział „covidowy”.
- Władze szpitala czekają na decyzję wojewody w tej sprawie. Młodzi pacjenci zaś będą wypisywani lub hospitalizowani gdzie indziej. Potem otrzymaliśmy informację, że do piątku nasze dzieci muszą opuścić oddział. A są to dzieci takie jak mój syn – w stanach psychozy, autoagresji, samookaleczające się i po próbach samobójczych – mówi przerażona kobieta.
3-4 dni na lekach
Ona i inni rodzice nie mogą w tej chwili uzyskać żadnej informacji na temat tego, jak będzie wyglądało przekształcenie oddziału.
- Wszystko jest organizowane tak, by bez względu na stan zdrowia doprowadzić do wypisania dzieci lub przewiezienia karetkami do innych oddziałów – mówi nasza rozmówczyni. – Proszę sobie wyobrazić tę sytuację. Moje dziecko miało robiony test, gdy było przyjmowane na oddział. Po takim teście dziecko musi spędzić 24 godziny w izolatce. Do tego dochodzi trauma, jaką przeżywa pacjent, który nie współpracuje przy pobraniu mu wymazu. Dla pacjenta psychiatrycznego oznacza to nawet 3-4 dni na silnych lekach uspokajających, żeby w ogóle zaakceptował nowe miejsce. A co, jeśli na nowym oddziale zostanie wykryty u mojego syna koronawirus? Zapewne karetką, skrępowany pasami pojedzie w drogę powrotną na ten sam oddział – mówi o swoich obawach matka.
Czy aż tak brakuje tych 20 łóżek?
Jej sytuacja i tak jest już wystarczająco ciężka – od tygodni widuje swojego syna jedynie przez szybę i nie wie, jak on zareaguje na przymusowe opuszczenie szpitala.
- Wiem, że atmosfera na oddziale jest bardzo nerwowa. Co będzie, jeśli któreś dziecko tego nie wytrzyma i odbierze sobie życie? Kto weźmie za to odpowiedzialność? Czy aż tak rządowi brakuje tych 20 łóżek? – pyta kobieta.
Okazuje się jednak, że tych 20 łóżek jest niezbędnych, by nie doprowadzić do całkowitego paraliżu psychiatrii dzieci i młodzieży.
Krajowy konsultant: Dzieci też mogą być nosicielami COVID-19
Jak poinformowała nas dr hab. n. med. Agnieszka Słopień, konsultant krajowy w dziedzinie psychoterapii dzieci i młodzieży, oddział UCK WUM ma teraz służyć małoletnim pacjentom z problemami zdrowia psychicznego, u których wykryto koronawirusa.
- Sytuacja pacjentów psychiatrii dzieci i młodzieży już przed pandemią była dramatyczna. W tej chwili doszedł czynnik w postaci koronawirusa – mówi Agnieszka Słopień. – Trzeba pamiętać, że choć dzieci przechodzą łagodniej COVID-19 to i tak mogą zarażać. Sam fakt, że na oddziale znajdzie się dziecko, które jest nosicielem wirusa prowadzi do tego, że pacjentów i personel trzeba odesłać na kwarantannę. Dlatego, żeby nie doprowadzić do paraliżu całej psychiatrii dzieci i młodzieży, potrzebne jest stworzenie specjalnych oddziałów dla zakażonych młodych ludzi z problemami zdrowia psychicznego – podkreśla psychiatra.
Decyzja trudna, ale potrzebna
Pani profesor podkreśla, że trudna decyzja o stworzeniu takich oddziałów to efekt bardzo długich dyskusji.
- Kieruję Kliniką Psychiatrii Dzieci i Młodzieży w Poznaniu i mieliśmy już pacjentów po próbach samobójczych, którzy mieli dodatni wynik testu na koronawirusa – musimy podejmować trudne decyzje, ale są one potrzebne, by nie dopuścić do katastrofy – zaznacza.
Komentarze
-
Tęgie głowy
02.11.2020, 15:59Jak dla mnie to niedopuszczalne. Pacjent psychiatryczny, do tego małoletni jest pacjentem specyficznym, który bardzo źle znosi zmiany. Ja rozumiem: nie przyjmować na ten oddział już innych pacjentów skoro chcą mieć te łóżka covidowe, ale pacjentów, którzy tam już są powinno się hospitalizować do końca. Tym bardziej, że gdy pacjent trafia do szpitala psychiatrycznego to sprawa jest poważna i istnieje realne zagrożenie życia, pacjenta lub innych ludzi z otoczenia. Nie możemy żyć tak jakby wszystkie inne ciężkie choroby zniknęły a był tylko covid. Psychiatria ogólnie w Polsce leży i kwiczy, ale takimi durnymi zarządzeniami stwarzacie realne zagrożenie życia. Jak profesor psychiatra może tego nie widzieć? A gdyby tak nagle wywalić do domu pacjentów kardiologicznych? Wtedy lekarze podnieśliby larum. Dlaczego w naszym kraju choroby psychiczne są uważane za fanaberie chorujących?!odpowiedz na komentarz
Dodaj komentarz