Niepełnosprawny Paweł organizuje akcję Wózki w ataku!
- Gdybym był zdrowy, byłbym całkiem innym człowiekiem. Pewnie nie zauważałbym problemów ludzi na wózkach, pewnie byłbym bardziej leniwy - mówi 17-letni Paweł Łapiński, który od urodzenia choruje na wrodzoną łamliwość kości. - Teraz dostrzegam inne rzeczy i to jest dobra strona tego wszystkiego.
Paweł przygotowuje dużą akcję społeczną o kryptonimie WOA (Wheelchairs On Attack! czyli Wózki w Ataku!), która ma na celu zwrócenie uwagi społeczeństwa na problemy osób niepełnosprawnych.
Plan Pawła wygląda następująco: dotarcie do jak największej liczby osób. Regularne wysyłanie petycji do władz miasta oraz kampania ulotkowa i plakatowa. W efekcie - zmiana istniejącego stanu rzeczy.
Problem w tym, że Paweł praktycznie nie ma kontaktu z innymi niepełnosprawnymi, a to przecież ich chce namówić do wspólnego działania.
- Takie osoby siedzą cały czas w domu, pojawiają się tylko w szkole - twierdzi Paweł. - Stale zadaję sobie pytania: dlaczego tak się dzieje? Czy się boją? Czy się wstydzą? A może nie potrafią się poruszać po mieście? Zaktywizowanie do działania osób niepełnosprawnych to jednak nie wszystko. Pawłowi chodzi też o to, by problem zauważyli ci, których on bezpośrednio nie dotyczy. W Białymstoku niewiele urzędów, szkół, uczelni czy nawet aptek jest przystosowanych dla osób na wózkach.
Fama, Hortex i kawiarenka na Dojlidach - to nieliczne miejsca, w których Paweł bywa. Lubi tam przychodzić, bo nie są "zabarykadowane" schodami.
- Kiedyś jeden z kolegów chciał, byśmy się gdzieś razem wybrali. Mówił, że jest jedno fajne miejsce... Zapytałem: czy tam są schody? Kolega spojrzał na mnie, chwilę pomyślał i mówi: nie wiem, nie zwracałem na to uwagi. Myślę, że to odnosi się do większości ludzi, którzy na co dzień nie angażują się w pomoc niepełnosprawnym.
Nie tylko schody są problemem. Jeżdżenie na wózku to prawdziwa sztuka. Białostockie chodniki są pełne dziur, wysokich krawężników, wiele progów na przejściach nie ma obniżeń.
- To nie jest tak po prostu, że kółeczka się toczą i wózek sobie jedzie, gdzie chce... - mówi Paweł i pokazuje brudne od kół ręce. - Trzeba znać parę trików, mieć siłę w rękach, żeby sobie poradzić w mieście.
Paweł ma siłę nie tylko w rękach. W sobie także. W tygodniu na inne rzeczy poza nauką nie ma zbyt wiele czasu, ale w weekendy chętnie odwiedza białostocki squat i udziela się w akcji "Jedzenie zamiast bomb". W każdą niedzielę na skwerku obok Ratusza wraz z ludźmi z De Centrum rozdaje jedzenie potrzebującym. Jego marzeniem są podróże. Chciałby jeździć po całym świecie, w pierwszej kolejności odwiedzić Norwegię. Chętnie wsiadłby też w samochód i przez dwa miesiące jeździł po całej Polsce, bo przyjaciół ma w wielu miastach. W przyszłości - tak planuje - zostanie dziennikarzem. Być może skończy też psychologię.
Akcja WOA ruszyła już w Internecie. Na stronie http://www.akcja-woa.prv.pl/ można m.in. obejrzeć zdjęcia publicznych obiektów nieprzystosowanych dla osób niepełnosprawnych, wypowiedzieć się na forum oraz skontaktować się z Pawłem Łapińskim.
Autor: Katarzyna Połeć
Źródło: gazeta.pl, 23 grudnia 2004
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- Rusza głosowanie na najlepszego i najpopularniejszego sportowca 2024 roku – tegoroczne #Guttmanny nadchodzą
- Seniorzy w artystycznym żywiole
- Wspólna lekcja wrażliwości. Premiera spektaklu „Brzydkie Kacząko”
- Jak muzyka pomaga przebodźcowanym dzieciom? Ciekawe wyniki badań z polskich przedszkoli
- Nawet 30 kilometrów do ginekologa? Nierówny dostęp do ginekologów w Polsce - jak miejsce zamieszkania łączy się z jakością życia Polek?
Dodaj komentarz