Nie żyje Angela Madsen. Paraolimpijka próbowała samotnie przepłynąć Pacyfik
60-letnia Angela Madsen chciała łodzią wiosłową przepłynąć samotnie z Kalifornii na Hawaje. Kontakt z nią urwał się w niedzielę, 21 czerwca. Straż przybrzeżna potwierdziła, że kobieta nie daje znaku życia.
Amerykanka w kwietniu wypłynęła samotnie łodzią wiosłową z Los Angeles. W ciągu czterech miesięcy chciała dopłynąć do Honolulu na Hawajach. O wyprawie miał powstać film dokumentalny.
Madsen przestała się odzywać, gdy była niemal w połowie trasy. Dzień wcześniej poinformowała swoją żonę, Deb, że będzie musiała wejść do wody, by dokonać niewielkiej naprawy.
Obsługa samolotu zwiadowczego straży przybrzeżnej dostrzegła wioślarkę w wodzie, przywiązaną do łodzi. Kobieta nie dawała znaku życia.
Z ulicy na podium w Londynie
Angela Madsen to dość niezwykła historia życia. W młodości służyła w piechocie morskiej, tam dołączyła do drużyny koszykówki. Miała 20 lat, gdy doznała ciężkiej kontuzji podczas treningu. Konieczna była operacja kręgosłupa, która nie udała się, co poskutkowało paraplegią. Dodatkowo wojsko nie chciało płacić za leczenie, przez co Madsen wylądowała na ulicy.
Na swoje szczęście kilka lat później odkryła wioślarstwo osób z niepełnosprawnością. W 2008 r. trafiła do amerykańskiej kadry paraolimpijskiej – najpierw wioślarskiej, potem lekkoatletycznej. Była brązową medalistką w pchnięciu kulą (kat. F54-56) na Igrzyskach Paraolimpijskich w 2012 r. w Londynie. Brała też udział w igrzyskach w Pekinie i Rio w rywalizacji kulomiotek, oszczepniczek oraz wioślarek.
Angela Madsen była też działaczką na rzecz praw osób z niepełnosprawnością oraz osób ze środowisk LGBT.
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- „Wejdź Nowa” z własnym zakończeniem. Teatr Pinokio w Łodzi znów przełamuje bariery dostępu do kultury
- Dentezja – bezpłatna stomatologia bez barier dla osób z niepełnosprawnością w Warszawie
- Gospodynie turnieju minimalnie lepsze. Porażka Polek w meczu otwarcia MŚ
- Nowy system rezerwacji wizyt w urzędzie miasta
- Codziennie stajemy do walki: z miastenią twarzą w twarz
Dodaj komentarz