Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Siedem wspaniałych

15.10.2004

Niepełnosprawne dziewczyny z Ośrodka w Borowej Wsi dowiodły, że marzenia się spełniają, jeśli uparcie się przy nich trwa. Od 3 lat prezentują modę na pokazach, zachwycając publiczność swą urodą, profesjonalizmem i strojami. 

W trakcie finału śląskich obchodów Europejskiego Roku Osób Niepełnosprawnych wystąpiły przed 6-tysięczną widownią razem z profesjonalnymi modelkami. 
- Były podziwiane, oklaskiwane, zachwycały jako kobiety, sądzę, że nikt nie myślał w tym momencie o ich niepełnosprawności, nawet one same - powiedziała po pokazie Katarzyna Migdoł-Rogóż. 

To nie żart

Na wybiegu jest ich sześć: Beata Nartowska, Urszula Sanocka, Barbara Mróz, Jolanta Marczykiewicz, Monika Jesionek i Agnieszka Ignaczak. Mają po dwadzieścia kilka lat, mieszkają w Ośrodku dla Niepełnosprawnych Miłosierdzie Boże w Mikołowie-Borowej Wsi. Pracują zawodowo, niektóre założyły już rodziny. Wszystkie są niepełnosprawne ruchowo. Zawsze mogą liczyć na pomoc siódmej, tej pozostającej w cieniu, Katarzyny Migdoł-Rogóż, terapeutki i dziennikarki, którą Beata Nartowska nazywa "naszą Złotą Rybką spełniającą najskrytsze życzenia". Ich przygoda z modą zaczęła się zupełnie spontanicznie, 15 czerwca 2001 roku, podczas Dni Otwartych zorganizowanych w ośrodku. Wtedy to dziewczyny po raz pierwszy pokazały się publicznie, prezentując stroje sportowe. 
- Zawsze marzyłam, by wystąpić jako modelka - mówi Beata Nartowska - ale nie sądziłam, że to możliwe.  Ze swoich pragnień zwierzyła się Katarzynie Migdoł-Rogóż. Wspólnie postanowiły zorganizować pokaz podczas najbliższej imprezy integracyjnej w ośrodku. 
- Propozycję Beaty, bym wystąpiła w roli modelki, potraktowałam jako żart - ze śmiechem wspomina Ula Sanocka. - Nie wierzyłam, że coś z tego będzie, ale udało się.  Mamy za sobą już 9 pokazów, a przed nami 10., we wrześniu w Kurowie. 

Banan na wybiegu

Przygotowanie trwa kilka tygodni. 
- Trzeba znaleźć firmę, która wypożyczy stroje, dopasować je do naszych figur, co nie zawsze jest takie łatwe, a potem jeszcze dobrać odpowiednie makijaże i fryzury  - opowiada Ula Sanocka.  Basia Mróz dodaje, że sporo czasu poświęcają na ustalenie szczegółów technicznych: kolejności prezentowania strojów i próby układów choreograficznych. 
- Na początku wszystko wymyślałyśmy same, ale przed pokazem w katowickim Spodku skorzystałyśmy z pomocy profesjonalnych modelek - mówi Jola Marczykiewicz. - I teraz wiemy, że kontakt wzrokowy z publicznością i banan (czyli uśmiech) na twarzy to w tej pracy podstawa.  Wyciągają również wnioski z własnych błędów i z pokazu na pokaz są coraz lepsze w tym, co robią. 
- Nie ma co ukrywać, nie jesteśmy zwykłymi modelkami - z uśmiechem stwierdza Ula Sanocka. - Nasze ciała nas ograniczają, nie jesteśmy w stanie zmienić kreacji w ciągu 5 minut i musimy to uwzględniać przy planowaniu występu.  Zazwyczaj zmiana stroju, makijażu i fryzury zajmuje im około 40 minut. Nie bez znaczenia jest też kolejność prezentowanych kreacji - jak w Spodku. 
- Najpierw zaprezentowałyśmy stroje sportowe, do których wystarczył delikatny makijaż, potem przyszła kolej na dżinsy i silniejsze kosmetyki, a wreszcie nadszedł czas na ekstrawaganckie stroje, takież fryzury i makijaże - relacjonuje Ula Sanocka.
Dziewczęta, mówiąc o przygotowaniach do pokazów, podkreślają rolę właścicielki zakładu fryzjerskiego "Halina" z Rudy Śląskiej, pani Haliny Pastuszki i jej córki Agaty. 
- Obie panie towarzyszą nam w trakcie pokazów i podczas przygotowań, spędzają z nami całe dnie, w dużej mierze to właśnie im zawdzięczamy swój sceniczny wygląd - podkreśla Basia Mróz. 

Blaski i cienie

Nie zawsze idzie jak po maśle. Bywają również przykre sytuacje. Firmy, do których zwracają się z prośbą o wypożyczenie kreacji, reagują różnie. 
- Kiedyś od jednego z gdańskich producentów odzieży usłyszałam, że nie są zainteresowani współpracą z nami, bo niepełnosprawni niszczą i brudzą rzeczy, nie zasługują na zaufanie, a poza tym sukienki na pewno wkręcą się w koła naszych wózków. - Ula Sanocka nie ukrywa, że rozmowa sprawiła jej dużą przykrość. Kilka miesięcy później, gdy o ich pokazach stało się głośno, odebrała telefon od przedstawiciela tejże firmy z propozycją współpracy.  - Oczywiście, odmówiłam i przyznam szczerze, sprawiło mi to dużą satysfakcję. Na szczęście takie sytuacje zdarzają się rzadko. Częściej bywa tak, że producent odzieży w ogóle nie odpowiada lub poprzestaje na deklaracjach bez pokrycia. Na dotychczasowych pokazach modelki prezentowały stroje wypożyczone przez "Madonna Fashion Collection", "Pako jeans", "NewYorker", gorzowski salon sukien ślubnych i komunijnych "Agnes" i gliwicki "Modex". 
- Ta ostatnia firma sprawiła nam wielką niespodziankę i radość - mówi Monika Jesionek - bo podarowała nam suknie wieczorowe, które miałyśmy na sobie w czasie pokazu. Dzięki temu zyskałam wspaniałą kreację na ślub Basi Mróz, której byłam druhną. To właśnie dzięki sponsorom w ostatnich dniach ubiegłego roku został wydany kalendarz ze zdjęciami dziewcząt w sukniach ślubnych i wieczorowych. 
- Od dawna marzyłyśmy o profesjonalnej sesji fotograficznej, ale nie stać nas było na jej opłacenie - opowiada Jola Marczykiewicz. - Byłyśmy w siódmym niebie, gdy pojawili się państwo Krystyna i Krzysztof Niesporkowie, właściciele zakładu fotograficznego i zaproponowali sesję. Udział w niej uświadomił nam, jak trudny jest zawód modelki. To, co z pozoru jest świetną zabawą, okazuje się ciężką pracą fizyczną, nieustannym zmaganiem się z własną twarzą i ciałem. Lecz efekt wynagrodził wielogodzinne wysiłki. 

Co dalej?

Sukces w katowickim Spodku sprawił, że niepełnosprawnymi modelkami zainteresowały się media. Ich zdjęcia pojawiły się na pierwszych stronach lokalnych gazet. Były i mniej przyjemne reakcje. Jedna z dziewcząt wspomina, że słyszała od kilku osób, że tak naprawdę to wcale nie są niepełnosprawne, tylko udają, by zyskać rozgłos i wzbudzić zainteresowanie. Inni mówili, że pozują na gwiazdy i niepotrzebnie afiszują się swą niepełnosprawnością. 
- Prawda jest taka, że chciałyśmy same sobie udowodnić, że coś potrafimy - mówi Ula Sanocka. 
- Jeśli my nie wyjdziemy do ludzi, nie będziemy widoczni na ulicach, w kinach, teatrach to nikt o nas nie będzie pamiętał - dodaje Basia Mróz.  Wszystkie chcą kontynuować występy na wybiegu.

Zdjęcia pochodzą z kalendarza wydanego przez Caritas Archidiecezji Katowickiej

Tekst: Agnieszka Paculanka
Zdjęcia: Foto Niesporek

Dodaj komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin

Komentarze

brak komentarzy

Prawy panel

Wspierają nas